Z lipca 2014:
Okazuje
się, że jest (nieduży ale jest) wybór mydeł do higieny intymnej na
bazie składników naturalnych. Ja zaopatrzyłam się w dwa rodzaje. Jedno
to mydło nagietkowe, a drugie to mydło z olejem laurowym i sosnowym. Z
pierwszego z nich korzystałam w okresie połogu i bardzo dobrze się
spisał. Jeśli nie pomogło, to na pewno nie zaszkodziło. Z drugiego mydła
jeszcze nie korzystałam. Mogę więc odhaczyć na mojej liście kosmetyków
bez SLS mydło do higieny intymnej :) Zdecydowanie przerzuciłam się też
na szare mydło i masło shea w roli balsamu. Miałam dodatkową motywację w
postaci Tadeo – nie chcę go drażnić zapachami kosmetyków. Masło shea co
prawda ciągle brzydko pachnie jak dla mnie, ale mam nadzieje, że to
kwestia przyzwyczajenia:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz