czwartek, 28 stycznia 2016

Chusteczki wielorazowe.


W przeciwieństwie do pieluszek wielorazowych, chusteczki wielorazowe uważam za bardzo dobry wynalazek :) Jeszcze w ciąży przygotowałam ok 50 sztuk takich chusteczek z miękkiej flaneli. Używam ich od pierwszych dni życia mojego synka.
Chusteczki + woda + zwykłe delikatne mydło = zdrowa pupa mojego synka :)
Przez cały okres pieluszkowania mój synek nie miał żadnych problemów ze skórą.
Chusteczki piorę razem z pieluszkami wielorazowymi i bez problemu je dopieram.
Mokre chusteczki używam gdy gdzieś wyjeżdżam.
Jednak miałam parę razy sytuacje gdy mokre chusteczki mi się skończyły a wyjść trzeba było. Brałam wtedy jedno plastikowe pudełko z namoczonymi i namydlonymi delikatnie chusteczkami. Dodatkowo kilka suchych chusteczek do wysuszenia skóry, oraz jeden pusty woreczek do zużytych chusteczek. Łącznie nie zajmowało to dużo miejsca, i nie było żadnych problemów aby to ogarnąć.
Wielorazowe chusteczki naprawdę polecam :)

środa, 27 stycznia 2016

Pieluszki wielorazowe - 1,5 roku używania.


Niestety sukcesu w stosowaniu pieluszek wielorazowych nie odniosłam. Tadeo ma już 1,5 roku. Mam 12 pieluszek wielorazowych które stosuje od jego urodzenia. Są to pieluszki polskiej firmy ale wyprodukowane w Chinach. Używam ich zamiennie z jednorazówkami. Po moim pieluszkowym doświadczeniu jeszcze bardziej podziwiam nasze mamy i babcie bo wierzę że musiały się bardzo umęczyć nie mając jednorazówek w ogóle!
Moje spostrzeżenia:
- Pieluszki których używam bardzo przeciekają.  Jeśli się zagapię i pieluszka jest dłużej niż 2 godziny na pupie synka, to do przebrania jest nie tylko pieluszka ale również spodenki i body. Robi się z tego dużo dodatkowego prania. Na forach czytałam, że lepszej jakości pieluszki nie przeciekają. Nie potrafię tego potwierdzić bo takich nie mam.
- Bardzo dobrze sprawdziły się latem, gdy było bardzo ciepło. Tadeo biegał tylko w wielorazówkach i fajnie to wyglądało :) Nie było też problemu z przeciekaniem bo nie miało na co przeciekać :)
- Miłym zaskoczeniem było dla mnie to, że wielorazówki dosyć szybko wysychają po wypraniu i że brud dosyć łatwo się spiera.
- Pieluszki piorę wg wskazówek producenta: w 40 stopniach, wirowanie maks 800 obrotów. Stosuje jednak zwykłe delikatne proszki + olejek z drzewka herbacianego (antybakteryjny). Być może błędem było to, że prałam je w proszku do tego nie przeznaczonym. Całkiem możliwe, że się nie sprawdziły również przez to, że piorę je z wielorazowymi chusteczkami do pupy synka, które używam razem z mydłem - mydło jest tłuste, a to jest nie dobre dla pieluszek.
- Ze względu na to, że przeciekają używam ich tylko w domu. Ale nawet jeśli by nie przeciekały to i tak uważam, że trzeba być mocno zdeterminowanym i zorganizowanym aby używać ich poza domem. Problemem nie była  by jednodniowa wycieczka, ale tygodniowy wyjazd.. Co z tymi zabrudzonymi pieluszkami by się działo gdybym ich tydzień nie prała? Macie może takie doświadczenie wyjazdowe?Jestem ciekawa jak to można ogarnąć :)
- Wierzę w to, że kiedyś dzieci szybciej uczyły się korzystać z nocnika. I myślę że robiły to z czystej niewygody. Często widzę jak Tadeo się denerwuje gdy go wielorazówka uwiera. Mam zamiar wykorzystać ten fakt gdy już poważnie zajmę się uczeniem mojego synka korzystania z nocnika :)

Żałuje że lepiej nie wykorzystuję wielorazówek. Uważam, że sama idea wielorazówek jest bardzo dobra. Nie podoba mi się, że ilość jednorazówek które lądują w śmieciach jest ogromna. Same jednorazówki też mi się nie podobają bo śmierdzą chemią okropnie.
Pomimo, że wielorazowe pieluszkowanie w moim wydaniu nie uważam za sukces to i tak polecam je innym mamą.  Warto używać ich nawet czasami., szczególnie w ciepłe miesiące. Warto je mieć na wypadek gdyby jednorazówki się skończyły, a do sklepu było daleko :) Warto się przekonać jak to jest ich używać, aby móc powiedzieć "Wiem, wiem..." gdy kolejny raz się usłyszy się od mamy/babci "Wy to macie dzisiaj dobrze. Kiedyś to było ciężko z tymi pieluchami..." ;) Warto chociaż trochę zmniejszyć ilość pieluch lądujących w koszach na śmieci.
W końcu kiedyś jednorazowych pieluszek nie było i jakoś sobie te mamy radziły :)

środa, 13 stycznia 2016

Mimo wszystko warto rozmawiać :)


Podczas spotkań rodzinnych czy towarzyskich nie ukrywamy przed nikim, że nie lubimy "chińszczyzny" i staramy się aby było jej jak najmniej w naszym domu. Dotyczy to również zabawek. Już będąc w ciąży poruszaliśmy ten temat wśród babć i cioć które ogromną radość czerpały na myśl o tym co by tu trzeba kupić maluszkowi aby mu nic do szczęścia nie zabrakło... Dbamy o to aby nasz maluch nie był zasypany tandetnymi i brzydkim zabawkami, którymi w większości  i tak się bawić nie będzie. Przedstawiając swoje poglądy (dotyczy to również zdrowego odżywiania) z reguły spotykamy się z pewna dawką ironii i tekstami typu " i tak go przed tym nie uchronicie", a w najlepszych przypadkach z milczeniem. Ale! Uświadomiłam sobie, że nasz Tadeo dostał w minione święta tylko jedną zabawkę wyprodukowaną w Chinach! Reszta przywędrowała z Czech, Dani/Węgier (wiadomo co;), Anglii i Polski oczywiście. Uważam, że to dobry wynik biorąc pod uwagę ile zabawek dostał w sumie i ile chińskich zabawek jest w sklepach. Bardzo mnie to cieszy. W święta usłyszeliśmy również od jednych znajomych, że przez nas zaczęli bardziej uważać na to co jedzą. Ja bym powiedziała, że dzięki nam ;)  I tak sobie myślę, że to nasze gadanie pomimo, że tak wykpiwane, ale jednak gdzieś tam trafia do świadomości ludzi :)
A więc warto, mówić dyskutować i rozmawiać! Polecam!

wtorek, 12 stycznia 2016

Chusty i nosidła


Mój synek ma już półtora roku więc myślę, że śmiało mogę napisać coś na temat mojego doświadczenia w chustonoszeniu dziecka. Bez żadnych wątpliwości polecam noszenie malucha od pierwszych dni jego życia - kiedy tylko jest taka potrzeba i kiedy tylko jest na to ochota. Jak na swoje 18 miesięcy mój synek wspaniale radzi sobie w różnych sytuacjach, jest otwarty i nie boi się kontaktów z ludźmi. Nie jest natomiast "mamisynkiem" - tak jak kiedyś ktoś mnie przestrzegał.. Wiem że zależy to również od innych aspektów wychowawczych, czy charakteru na który wpływu nie mamy ale widzę, że samo noszenie nie wpłynęło negatywnie na jego osobę ( przynajmniej w chwili obecnej ;). My jako rodzice jesteśmy bardzo zadowoleni z naszych decyzji dotyczących chustonoszenia i cały czas jeśli tylko nasz maluch potrzebuje noszenia to nie odmawiamy mu tego.
A teraz przejdę do szczegółów:)
Pierwsze miesiące Tadeo spędził w chuście elastycznej. Była to chusta do której z łatwością malucha się wsadzało, ale nie dawała za dużej wygody ponieważ zjeżdżał mi dosyć szybko na brzuch. Dziś wiem, że na początek lepsza jest jednak chusta tkana. Wiązanie chusty tkanej wydaje się trudniejsze, myślę jednak, że skoro inni dają radę to ja też dam ;)
Po około 5 miesiącach noszenia w chuście przerzuciliśmy się na nosidło ergonomiczne Tula które pokochaliśmy - zarówno Tadeo jak i my rodzice. Jest wygodne w użyciu, szybko się malucha wsadza do nosidła i z niego wyciąga, zajmuje mniej miejsca niż wózek :) Dziś wiem, że za wcześnie zaczęliśmy nosić go w nosidle, ponieważ nie zaczekaliśmy do momentu gdy sam siadał, a jedynie pokierowałam się informacja na ulotce że nosidło jest dla dzieci od 7 kg. Zapewne już tego błędu nie powtórzę. W chwili obecnej nosidło nadal nam służy. Szczególnie na dłuższych wycieczkach gdy małe nóżki naszego synka się męczą. Poza tym w domu gdy Tadeo robi się zmęczony i wdrapuje się na mnie to wtedy  biorę go do nosidła i raz dwa zasypia. Nosidło pomaga mi tez w sytuacjach gdy maluch chce widzieć co się dzieje i chce uczestniczyć we wszystkich moich zajęciach, i staje się uciążliwy marudząc aby wziąć go na ręce. W takich chwilach zakładam na pas nosidło i Tadeo ucieka bo nie chce w nim być bo nosidło w takiej sytuacji przeszkadza mu w obserwowaniu tego co robię. O wiele lepiej sprawdza się wtedy krzesło na którym staje i patrzy co robię :)
W miedzy czasie kupiłam również chustę kółkową która absolutnie nie sprawdziła się w naszym przypadku. Nie zależnie jak mocno zawiązałam chustę, Tadeo zawsze wyciągał ręce z chusty i wyginał się tak że praktycznie wieszał się na niej aby dobrze wszystko widzieć z góry. Bardzo to było dla mnie nie wygodne. Jestem ciekawa czy miałyście pozytywne doświadczenie z chustą kółkową? Zanim kupiłam swoja chustę czytałam na jej temat dużo pozytywnych opinii. Kupując ją miałam wrażenie ze jest ona najłatwiejsza w użytkowaniu a okazała się dla mnie dużym rozczarowaniem. Tak sobie teraz myślę, że może powinnam ją też sprawdzić poza domem. Jeśli macie jakieś doświadczenie w tym temacie to napiszcie mi prioszę :)

Poniżej umieszczam link do filmiku który mi się spodobał i który dotyczy noszenia dzieci w chustach i nosidłach :) fajnie się ogląda :)

 http://10minutspokoju.com/index.php/2015/12/28/nosic-czy-nie-nosic/