piątek, 15 maja 2015

Chusta

Z lipca 2014:



Już pierwszego dnia po powrocie ze szpitala nie wytrzymałam i sięgnęłam po chustę. Całą ciążę przebierałam nóżkami czekając na ten moment. Sama idea noszenia dziecka w chuście bardzo mi się podobała. Byłam ciekawa jak to jest w praktyce. Po miesiącu prób noszenia w chuście (udanych i nieudanych) mogę na ten temat napisać kilka uwag:
  • Przy bardzo ciężkim i bolesnym połogu (… :/) trudno jest nosić dzieciątko w chuście od pierwszych dni jego życia. Starałam się co drugi dzień wsadzać synka do chusty aby przyzwyczaił się do niej - jednak nie na dłużej niż 10 minut. Z bólu i osłabienia nie mogłam ustać. Warto tatusia dziecka namawiać aby nosił dziecko w chuście.
  • Po powrocie ze szpitala do domu, rozpoczęły się upały które trwają do dziś. W sumie cieszę się z tego miesiąca ciepła (biorąc pod uwagę jak mało mamy go w ciągu roku), ale niestety na noszenie w chuście jest za ciepło. Na dwór odważyłam się wyjść jeden raz, gdy nasz piesek prawie na głowie stawał aby przypomnieć, że i on ma swoje potrzeby. W domu super upału nie mamy. Temperatura odczuwalnie niższa jest niż na zewnątrz, a mimo wszystko za każdym razem wyciągałam Tadeo z chusty spoconego. Próbowałam opcje, że mały był tylko w pieluszce, i na odwrót, że ja tylko w bieliźnie, ale to nie pomaga. Przy ponad 30 stopniach na chuste jest w moim przypadku za ciepło.
  • Za każdym razem gdy wsadzałam Tadeo do chusty (w pozycji „kieszonki” na „żabkę” jeszcze się nie zdecydowałam) mam wątpliwości czy Tadeo nie tkwi w tej chuście w złej pozycji. Dosyć trudno to ocenić gdy mały taki zwinięty w kuleczkę tkwi pod tymi zwojami materiału. Tym bardziej, że ….
  • Trzeba naprawdę mocno naciągnąć i zawiązać chustę aby dziecko nie zjeżdżało w dół. Dopiero po miesiącu poirytowana, że Tedi zjeżdża mi na brzuch z wysokości mojej brody, wkurzyłam się na tyle, że tak zawiązałam mocno chustę że maluch pozostał tam gdzie powinien.
  • Z każdym kolejnym razem idzie mi coraz lepiej, i mam wrażenie, że Tadeo z coraz większą cierpliwością znosi moje wyczyny i ciche przekleństwa
  • Staram się sadzać do chusty spokojnego Tadeo, nie płaczącego, aby nie mieć jeszcze większego stresu.
  • Tadeo po włożeniu do chusty ponarzeka sobie z 2-3 minuty, a potem zasypia. Ze względu na upal nie trzymam go dłużej niż pół godziny w chuście. Przekładam go śpiącego do wózka, a on sobie spokojnie wtedy przesypia jeszcze z 2-3 godzinki.
  • Dla mnie noszenie w chuście jest wygodne gdy robię coś w pionie. Wszelkie nachylanie się i kucanie jest kłopotliwe ze względu na to, że mam wrażenie, że Tadeo jest wtedy w dziwnej i niewygodnej pozycji. W sumie to noszenie w chuście przypomina mi trochę mój wielki brzuch pod koniec ciąży. Nie do końca byłam wtedy sprawna ;)
W najbliższym czasie mam zamiar przejść na pozycje żabki. Musze tylko się upewnić czy już można :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz