Z kwietnia 2014:
Już ponad rok temu odkryłam oleje spożywcze jako naturalny zamiennik wielu kosmetyków. Zaczęłam interesować się tym tematem gdy szukałam naturalnego zamiennika kremu do twarzy. Czytając informacje o olejach okazało się, że praktycznie każdy z nich ma jakieś zbawienne właściwości dla naszej skóry. Troszkę obawiałam się tego jak moja cera, która do idealnych nie należy zareaguje na takie zmiany.
Pierwszy w moje ręce trafił olej dyniowy.
Pomimo nieciekawego koloru i zapachu spróbowałam go używać zamiast
kremu na dzień. I używam go już ponad rok. Kolor brązowo – zielony
nadaje skórze delikatne zabarwienie. Tak jak by użyło się delikatnego
podkładu. Zapach ulatnia się w tej samej chwili w której nakłada się
olej na twarz. Wchłania się praktycznie od razu, i pozostawia zmatowioną
i nawilżoną skórę. Jestem z niego naprawdę zadowolona :) Drugi olej to olej arachidowy.
Smarowałam nim twarz wieczorną porą, ze względu na to, że bardzo słabo
wchłania się w moją skórę. Czasami gdy nałożyłam za dużą ilość to
świeciłam się jak latarnia morska, i jak to mój mąż stwierdził „za
romantycznie to ja nie wyglądam...” Starałam się jednak nim smarować
ponieważ rano gdy wstałam cerę miałam naprawdę ładną, bez podrażnień i
zaczerwień. Z informacji które wcześniej wyczytałam w Internecie
wiedziałam, że należy uważać aby nie kupić oleju arachidowego
spożywczego. Do pielęgnacji skóry zaleca się olejek arachidowy
kosmetyczny, który różni się od spożywczego kolorem oraz zapachem.
Wynika to z różnic w wytwarzaniu tych olejków. Gdy kupiłam drugą butelkę
olejku (będąc w drugim miesiącu ciąży), w pierwszej chwili odrzucił
mnie jego zapach (bardzo intensywny i nieprzyjemny). Wrażenie było
zupełnie inne niż przy pierwszym olejku arachidowym. Ponieważ był to
początek ciąży, a węch miałam jak u psa myśliwskiego, zrzuciłam wszystko
na mój stan i odłożyłam buteleczkę z olejkiem do lodówki. Gdy po paru
tygodniach po niego sięgnęłam, na powierzchni pływała pleśń, a zapach
był okropny. Jestem w sumie pewna, że tym razem trafiłam na olejek
spożywczy. Nie wiem czy producent tego olejku się pomylił, czy wiedział,
że sprzedaje niewłaściwy produkt, jednak zniechęciło mnie to do
dalszych prób ponieważ zaczęłam się wtedy interesować jeszcze innym
olejkiem – olejkiem migdałowym. Olejek migdałowy
zaskoczył mnie tym , że w sumie jest bezwonny. Dosyć ładnie się
wchłania – choć nie tak jak olej dyniowy, i skóra nie jest tak nawilżona
jak po oleju arachidowym. Jestem jednak z niego jak na razie bardzo
zadowolona. Mam zamiar stosować go również do pielęgnacji skóry
maleństwa gdy się urodzi :) W chwili obecnej stosuję więc do pielęgnacji
twarzy rano olej dyniowy, a wieczorem olejek migdałowy. Z efektów
jestem bardzo zadowolona. Trzeba mieć jednak świadomość, że każdy olej
może mieć inny wpływ na różną cerę. Moja koleżanka np. używa tylko
olejku arachidowego ponieważ bardzo dobrze i szybko jej się wchłania, i
skóra się nie świeci.
Pomocne linki i książki z których korzystałam:
- olejek migdałowy: dziecisawazne.pl/olejek-migdalowy-niesamowite-wlasciwosci/
-
olejek dyniowy:
dbajozdrowie.bazarek.pl/opis/760872/olej-z-pestek-dyni-dyniowy-100-naturalny-50-ml-skora-sucha.html,
http://dziecisawazne.pl/cudowne-wlasciwosci-oleju-pestek-dyni/
- olejek arachidowy: olejekarganowy.org, olejpremium.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz