czwartek, 14 maja 2015

Czego unikać przy kupnie kosmetyków?

Maj 2014:


Z maja 2014:



Temat szkodliwych związków chemicznych w kosmetykach od dawna chodził mi po głowie. Tam gdzie mogłam, czyli miałam pomysł i wystarczające finanse ;) zamieniłam już to co potencjalnie szkodliwe na naturalne i zdrowsze. Na blogu pisałam już o olejach spożywczych które używam zamiast kremów do twarzy. Poza tym podjęłam juz temat pasty do zębów, pielęgnacji dłoni i paznokci oraz pilingu do ciała.  Dopiszę w tym momencie, że  staram się również używać zwykłego szarego mydła do mycia ciała. Piszę „staram się” ponieważ muszę przyznać, że nie udało mi się zupełnie pozbyć żeli do mycia ciała z mojej łazienki. Ostatnio w prezencie dostałam przepięknie pachnący rabarbarem żel do ciała, którego trudno jest mi się pozbyć nawet po przeczytaniu jego składu (z reguły przeczytanie składu produktu pomaga mi gdy rozum mówi, aby odłożyć coś spowrotem na półkę, a np. apetyt mówi mi, że on jednak by chciał tego spróbować ;)).
Wydaje mi się, że przy pielęgnacji dziecka o wiele łatwiej jest znaleźć naturalne zamienniki sklepowych kosmetyków. W sumie, nie mam żadnego gotowego produktu przygotowanego do pielęgnacji mojego maleństwa. Mam nadzieję, że sama natura wystarczy :)
Z pielęgnacją mojego męża też nie ma problemu ;) Używa minimum kosmetyków, wszelkie perfumy go drażnią, więc sięga jedynie po to co najbliżej natury.
Zdecydowanie najwięcej chemii ja w siebie wcieram, i mam zamiar cos  z tym zrobić.
Aby na spokojnie ogarnąć temat, postanowiłam zacząć od pozbycia  się kosmetyków zawierających SLS i SLES (Sodium Lureth Sulfate, Sodium Lauryl Sulfate). Przeczytałam o nich pierwszy raz w „Poradniku dla zielonych rodziców”. Ale można o nich dużo przeczytać również w Internecie, np. http://www.czystekosmetyki.pl/co-to-jest-sls.html Wygląda na to, że to (ten? ;) SLS to naprawdę duże zło, dlatego jako pierwszy idzie do odstrzału. Myślę, że to będzie dobry początek aby zacząć stosować zdrowsze kosmetyki. Można oczywiście zacząć kupować kosmetyki z etykietka „eko”, tylko, że:
- przy nich tez trzeba uważać na skład (juz się o tym przekonałam)
- takie kosmetyki są jednak droższe
O wynikach mych poszukiwań będę oczywiście informować :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz