Z kwietnia 2014:
Byliśmy
dziś na ognisku urodzinowym u naszego kolegi. Było kilku młodych
rodziców z małymi dziećmi. Dwie rzeczy mnie uderzyły jako przyszłą mamę:
-
Ponieważ ognisko odbywało się na lesistych terenach dosyć karkołomnym
zadaniem było tam dotrzeć z wózkiem. Tatusiowie nieźle się namęczyli aby
dowieźć na miejsce swoje pociechy. Poza tym w przypadku 3-y miesięcznej
córki naszych znajomych dodatkowym mankamentem było to, że trzeba było
małą cały czas kołysać w wózku, aby była spokojna i przysypiała. Coś mi
się wydaje, że chusta lub nosidełko o wiele lepiej by się sprawiły w
takich warunkach.
- Wszystkie dzieci pojone były
soczkami. Żadne z maluchów nie dostawało wody do picia. Nurtuje mnie ten
temat ponieważ bardzo zależy mi na tym aby moje dziecko nauczyło się
gasić pragnienie wodą. Soki mają dużo cukru, często jakieś konserwanty, i
szybko chce się po nich pić jeszcze bardziej. Sama przez to, że od
dziecka grałam w tenisa nauczyłam się pić wodę. Soki (naturalne) oraz
kompoty również uwielbiam, ale traktuję je jako deser. Piję je dla
przyjemności nie dla ugaszenia pragnienia. Wiem, że można nauczyć pić
dziecko wodę. Trójka synów mojej siostry (od 2 do 6 lat), jak tylko
trochę pobiegają to wołają „Wody!”. Bardzo mi się to podoba. Moja
siostra mówi, że po prostu w okresie gdy zaczęła podawać chłopcom stały
pokarm to podsuwała im wodę do picia. Też planuję tak robić, tylko
zastanawiam się czy to wystarczy. Mój mąż niestety nie jest nauczony pić
wodę. Popiera moje poglądy w tej sprawie, jednak ciężko jest mu się
przestawić i pije soki. Zobaczymy co to będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz